Spokojne popołudnie
Beatrice siedziała na werandzie, popołudniowe słońce ogrzewało jej twarz. Zamknęła oczy i pozwoliła, by owionął ją powiew wiatru. W podeszłym wieku widziała tak wiele – radość, stratę, walkę i triumf. Ale nigdy w najśmielszych snach nie wyobrażała sobie, że prawie zostanie aresztowana za mandat za parkowanie. Teraz jednak, z pomocą jej siostrzeńca i tajemniczego dobroczyńcy, męka wydawała się niemal śmieszna. Chichotała do siebie, kręcąc głową nad absurdalnością tego wszystkiego.
Wdzięczne serce
Gdy Beatrice zastanawiała się nad wydarzeniami, nie mogła powstrzymać się od poczucia przytłaczającej wdzięczności. Timothy był jej opoką przez cały ten czas, stojąc u jej boku, gdy najbardziej go potrzebowała. A ktokolwiek wysłał ten czek – cóż, przywrócił jej wiarę w życzliwość nieznajomych. W głębi serca wiedziała, że zawsze będzie wdzięczna za to, jak wszystko się potoczyło, nawet jeśli cała sytuacja od początku była niedorzeczna.